środa, 1 lutego 2012

Zdarzyło się wczoraj...

Tak bardzo nie lubię delegacji o tej porze roku. Pogoda płata figle, jest zimno, nieprzyjemnie, nawet ukochane miasto nie jest przyjazne. Siedzę co prawda w cieplutkim apartamencie, nie mam pomysłu na wieczór,  samotna. Nie lubię TV, może poczytam do poduszki? Póki co przygotuję sobie aromatyczną kąpiel, jeszcze tylko jakaś muza i zanurzam się w pianie. Czuję jak cudownie krew zaczyna krążyć, czuję rosnącą ekscytację...zamykam oczy...Piana otula moje rozgrzane ciało, jedynie sutki sterczą zalotnie. Dotykam, delikatnie masuję, coraz bardziej nabrzmiałe i sterczące, jakże przyjemnie, gdyby tak inna dłoń, duża męska dłoń, objęła całe piersi zachłannie...Ale co to, czuję mrowienie Tam, dotykam delikatnie, płatki rozgrzane, nabrzmiałe...Trzeba coś z tym zrobić!!! Prysznic "mój przyjacielu" spróbuj! Delikatnie muskaj brzuszek, wewnętrzne płaszczyzny ud a teraz płatki. Cudowna pieszczota niczym usta i język, które kiedyś spowodowały nieziemską rozkosz. Tak bardzo tęsknię za Tamtą pieszczotą, tak bardzo tęsknię za zapachem Twojego ciała. Cudowne dłonie i zmysłowy głos. Wyobraźnia jak narkotyk, nie otwieram oczu, znowu Cię widzę, znowu jesteś obok mnie, mój namiętny kochanku.  Ogarnia mnie nieopisana rozkosz uwalniam się od lęków, czuję się pożądana jak nigdy dotąd. Twoje ramiona chronią mnie przed złem. Nie odchodź! Boję się otworzyć oczu. Znowu ekstaza rozbudziła wyobraźnię. Woda wystygła, piana zniknęła, czar prysł...Gdybyś był obok, obdarował erotycznym spełnieniem, uleczył moją duszę i ciało, gdybyś był obok...


Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest zamierzone i nieprzypadkowe...

7 komentarzy:

  1. ...to takie trywialne, ale dla higieny psychicznej niezbędne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doceniam, mimo iż nie mam Twej wrażliwości. Wiesz, wychowałem się raczej na "Foxy Lady" niż "Emanuelle" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz, można być "lisiczką" i "Emanuelle" :)

    ...siostrą Diesel także :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak na poważnie...
    Gdyby nie bohomazy, grafomania, wyjce i szarpidruty, ileż byłoby piękna i doskonałości wokół, ale zapanowała by nuda. Tzw. prawdziwa sztuka w rzeczywistości karmi się tandetą, bublami ...kiczem.
    Taka Barbie, stała sie ikoną piękna, celebrytką, taki Mozart, wyśmiewany przez wspólczesnych sobie, potem okazał się geniuszem.
    Dadaizm, który wyewoluował w surrealizm, kiedyś kicz, dzisiaj klasyka piękna.
    Kultura i sztuka masowa, potrafi docenić dzieła uważane za kicz.
    Uwielbiam kicz, bo można w nim zawrzeć przekorę, wbrew przyjetym standardom. Osławione "krasnale ogrodowe", "jelenie na rykowisku", Harlequiny, seriale itp. Cóż w tym złego, jesli posiadacze rzeczonych, tak postrzegają rzeczywistość. Czy "Kopciuszek" znany od pokoleń, postrzegany jest jak tandetne romansidło, czy wyśmiane "Wesele Figara", jest kiczem?
    Piękne w kiczu jest to, że wypływa z egzaltacji i dzieki temu człowiek staje się lepszy, bardziej wrażliwy.
    Kicz jest prosty w przekazie i to jest piękne.
    "Wybitni" znawcy literatury i sztuki, na codzień zap....ją w korporacjach, pokończyli szkoly "tego i owego", grają w golfa, squasha, onanizują się w zaciszu biurowych toalet marząc o asystentkach szefa. Na głowie wyżelowany irokez, garniturek, krawacik, to chyba także kicz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu,...coś Cię naprawdę mocno gryzie :)
    Zadziwiająca znajomość środowiska krytyków:P

    Kicz, rzecz względna - z jednej strony nie powinien nikomu przeszkadzać (za wyjątkiem sytuacji postawienia czegoś ohydnego w centrum miasta za publiczne pieniądze, itd.), przy dzisiejszych możliwościach i dostępie do mediów wszelakich, każdy może sobie zminimalizować kontakt z nim. Nie oglądam głupich seriali, nie czytam harlekinów, nie słucham disco polo, nie słucham RMF... No właśnie, czasem są sytuacje nieuniknione, bolesne. Przyjeżdża ciotka, fanatyczka latynoskich seriali, okupując całymi dniami telewizor, obiadu zjeść bez nerwów nie można :/ Jadę samochodem 500 km w jedną stronę, zapominając zabrać ze sobą muzyki, skazany na RMF i Radio bZdET, eksploduję po 100 km, słysząc po raz czwarty w ciagu godziny ten sam chłam Rubika czy Dody :/ A przy drodze żadnego Empiku czy innego dziadostwa, w którym można kupić sobie jedną chociaż kasetę nie uświadczysz.
    Z drugiej strony - kicz też jest potrzebny nawet mnie, trudno sobie wyobrazić wesele z Czajkowskim zamiast z disco polo (za słabe palce u stóp mam;), dla odmóżdżenia czasami lubiłem sobie poczytać "Bibliotekę Żółtego Tygrysa" z czasów minionych ;)
    No, i mój ulubiony Tarantino, z "Pulp Fiction", według niektórych jeden z najlepszych filmów w historii kinematografii, według innych synonim kiczu. A według mnie, i jedno, i drugie - geniusz i kicz nie musi sie wzajemnie wykluczać :)

    http://www.youtube.com/watch?v=DFLoY7y9GhA

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzisz, mam każdego dnia kontakt z kiczem...w pracy :(
    Potrzebuję odreagować, homeoptia przychodzi z pomocą...podobne leczy się podobnym :D

    OdpowiedzUsuń