Raczej nie, to niewinna manipulacja, kadr z filmu kampowego. Ostatnio "zafundowałam" sobie seanse w tym stylu. Lubię 'kino", które uwodzi tym co obrzydza i odpycha, lubię kiedy coś mnie zaskakuje.
Zgadza się, późniejsze również, szczególnie z Ronem Jeremy ;) Najbardziej podoba mi się w kampie frywolność i kiczowatość w pokazywaniu rzeczy ważnych ;)
... czy to kamp w rozumieniu Susan Sontag?
OdpowiedzUsuńRaczej nie, to niewinna manipulacja, kadr z filmu kampowego.
OdpowiedzUsuńOstatnio "zafundowałam" sobie seanse w tym stylu.
Lubię 'kino", które uwodzi tym co obrzydza i odpycha, lubię kiedy coś mnie zaskakuje.
Mondo topless to ponoć film kultowy ;P
OdpowiedzUsuń...mówi się, że w całym światowym kinie, to miłosny hymn na cześć kobiecych piersi ;P
UsuńMuszę (niewątpliwie) obejrzeć ;P
Usuń...to bardzo dobry pomysł :P
Usuń... ale "nimfa bagienna" to raczej "mudhoney" ;P
OdpowiedzUsuń...to mój tytuł, taki mi pasował ;)
OdpowiedzUsuńBTW, warto spróbować :D
Intuicyjnie wpasowałaś się w "poetykę":
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/Mudhoney_%28film%29
...no cóż, ja już tak mam :)
UsuńA on jest obsesyjnym fanem kobiecych piersi ;)
Pornosy z lat 60. mają coś w sobie, można to nazwać "kampem" ;P
OdpowiedzUsuńZgadza się, późniejsze również, szczególnie z Ronem Jeremy ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się w kampie frywolność i kiczowatość w pokazywaniu rzeczy ważnych ;)